poniedziałek, 9 stycznia 2017

TULUMBY

                                   Tulumby przyjechały do mnie z Kosowa. 
Tak apetyczne że nie mogłam sie doczekać az spróbuje. 

Jest to ciastko pażone - smażone w oleju 
-i marynowane w słodkim syropie, lub polewany tym że syropem..... 
nasiąka słodyczą niczym gąbka. Podawane na zimno.
Idealny do mocnego włoskiego espresso,  albo do aromatycznej kawy parzonej po turecku. 
Jeden kęs... jedno ciasteczko dla takiego łasuch jak ja jest absolutnie wystarczające.

Sara dziekuje Tobie i Twoim rodzicom -w szczególności tacie, że pokazał mi jakie bogactwo smaków kryje sie w jednym malutkim - tulumb(ie)

Syrop
3 szklanki wody
31/2 szklanki cukru
1 łyżka soku z cytryny
Gotować wszystko razem aż zgęstnieje syrop -około 10 minut i wystudzić.

Ciasto parzone
4 jajka
3 łyżki wody
2 łyżki masła
1 szklankę mąki
0,5 łyżeczki soli
Masło roztopić na patelni dodać wodę i doprowadzić do wrzenia.
Następnie zmniejszyć ogień i dodać mąkę cały czas mieszając łyżką aż utworzy się gest masa. Do przestudzonej masy wbić jajka i ugniatać - lub miksować końcówkami tzw hakami (będzie trudno) aż masa rozluźni się troszkę i będzie gładka. Przełożyć do szprycy o dość sporym otworze. Wyciskać małe porcje na rozgrzany olej i smażyć na złoty kolor (jak pączki). Odsączyć na papierze i włożyć na 10 minut do syropu.
Można podawać jako dodatek do deserów z posypka orzechową, bitą śmietaną lub jak tylko podpowiada wam wyobraźnia. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz